Sporadycznie piszę o technologii, której jeszcze nie ma i której nie miałem w ręku, jednak długo czekałem na kolejną zapowiedź produktu od Fitbita – to gdy nadeszła informacje o modelu Blaze oraz udostępniono tyle informacji, że poczułem spore rozczarowanie, stąd ten wpis. 

Fitbit do tej pory przekonywał mnie znaczącym przywiązaniem do sfery sportowej (określanej też jako fitness) – czyli dla kogoś, kto uprawia sport, ale nie w sposób wyczynowy. Od tego są inne marki. Od modelu Flex, przez Force do Surge – rozwój był z każdą nową edycją znaczący. Flex nie miał ekranu – „pukało się w niego”. Force dodał ekran oraz boczny guzik a Surge, był dla mnie naprawdę idealnym rozwiązaniem – i pozostaje nim do dzisiaj.

Od pół roku pojawiały się plotki o nowym modelu i byłem bardzo ciekaw co tym razem zaserwuje nam Fitbit w nowościach. Obstawiałem więcej funkcji monitorujących organizm, gdyż pojawiają się nowe modele opasek (szczególnie na Kickstarterze) – które obiecują znacznie więcej niż obecnie dominujące modele. Garmin i Jawbone też nie śpią.

Jednak takiego kroku – czyli pójście w lifestyle, który aż razi prostym skopiowaniem Apple Watcha – się nie spodziewałem. To, że kolorowy ekran oraz skręt w stronę smartwatchy nastąpi, było do przewidzenia – ale nie wiem czemu fitbit odchodzi od swoich pierwotnych wartości, czyli przywiązania do sportu. Surge z natywnym GPSem oraz różnymi trybami (rower, bieganie, siłownia) nie potrzebował niczego poza naszą aktywnością fizyczną.

Blaze – co wiemy?

Blaze – nie posiada GPS, ma też krótszą baterię – choć nadal niezłą, bo aż 5 dni. Jednak brak GPSa (działa, ale trzeba mieć telefon) to spory krok wstecz. Po to mam Surge, by nie mieć nic innego. Co więcej – jak zobaczyłem kolorowe opaski, to zamarłem. Teraz mogę mieć jedną do garnituru, kolejną na spotkania ze znajomymi – no i taką do aktywności. Nie używam zegarka do zmiany pasków i lubię, gdy ten się nie psuje i nie wymaga ode mnie zmiany. Na szczęście zachowano czujnik tętna i dodano ciut więcej powiadomień. Czyli poza SMS i połączeniami doszły emaile. Nie ma też zapowiedzi wdrożenia platformy z aplikacjami, co mnie nie dziwi – gdyż te zabijają baterię. Jednak inne smartwatche takowe mają i nie do końca rozumiem ten kompromis. Ani to zegarek fitness ani smartwatch. Do tej pory rezygnując z jednej opcji, dostawałem dopieszczoną drugą.

Nie wnikam w strategię Fitbita – czekam na kolejny model, który mam nadzieje ujrzy światło dzienne jeszcze w tym roku. Choć do tej pory nowe modelu pojawiały się co 12 miesięcy. Ufam, że lifestyle to nowa linia a nie nowy kierunek Niech recencją będzie, że tuż po ogłoszeniu Blaze akcje firmy zanotowały rekordowy spadek w ciągu paru godzin. Czyli nie tego się rynek spodziewał. I ja również.

Film promocyjny:

Pierwsze recenzje: