Przeszliśmy dolny szlak, dłuższy, który w pewnym momencie pozwala nam niemalże wejść w wodospad. Teraz wracamy na górę, żeby przejść ten krótszy i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Idziemy pomostami położonymi kilka metrów od miejsca, gdzie woda spada. Wygląda to momentami dość niewinnie, bynajmniej nie tak szybko i agresywnie jak na dole, gdzie woda wydaje dźwięk niczym ciskane pioruny, ale to tylko ułuda. Na samym końcu stajemy tuż nad wodospadem i patrzymy z góry, jak woda opada. Niesamowite… I wszystko dzieje się pod naszymi stopami.