Wyparzacz do butelek – jest, waga – jest, niania elektroniczna – jest, nocnik… Ale po co nocnik dla noworodka? A fotelik samochodowy? – Aaaaa, fotelik samochodowy!
– Tak wyglądały nasze przygotowania do przyjścia na świat pierwszego dziecka. W naszym zabieganiu, zdenerwowaniu i chęci dania dziecku wszystkiego, czego potrzebuje i nie potrzebuje, łatwo zapomnieć o rzeczach naprawdę ważnych. Myśleliśmy o pierdołach, które znajdują się na liście dla noworodka czy dla mamy noworodka. Sądziliśmy, że trzeba kupić wszystko i po prostu musimy to mieć, bo bez tych wszystkich rzeczy dziecko się nie wychowa.

Tak było prawie trzy lata temu.

I dalej o nas. – Rodzic-żółtodziób ma to do siebie, że musi być przygotowany na wszystko, bo nic nie może go zaskoczyć. Wszystko mu się przyda, wszystko może okazać się niezbędne. Nie mówiąc już o matce wijącej gniazdo. Taki moment w życiu, tak działające hormony, że wszystko trzeba wyprać, poukładać, umyć, ale też niestety kupić. Ja sama tak wydałam kilkaset, a nawet więcej złotych i patrzę dziś na nie w postaci różnych niepotrzebnych sprzętów. Pamiętam, ile czasu i researchu im poświęciłam, i jak byłam zadowolona z zakupu, do momentu, kiedy okazało się, że zupełnie te rzeczy nie są mi potrzebne. Z wyparzacza do butelek korzystałam raz, z podgrzewacza – kilka razy, ale wolno działa, niania elektroniczna okazała się o zbyt małym zasięgu do naszych potrzeb, a waga dla niemowlaka po pierwszych chwilach przerażenia, ważenia co trzy dni, zapisywania i analizowania wartości, okazała się zbędna. Wystarczyło po prostu wyluzować.

Ok. A gdzie w tym całym ferworze walki było miejsce na fotelik samochodowy. Szczerze? – Cieszyłam się, że kupiliśmy wózek 3 w 1 – od razu z fotelikiem – i nie muszę mieć tego dylematu. Z fotelikiem, który nie spełnia żadnych norm bezpieczeństwa!!! Tak było, niestety. O foteliku samochodowym w ogóle nie myślałam. Na swoje niewielkie usprawiedliwienie mogę dodać tylko to, że nie mieliśmy wtedy samochodu, więc nie planowaliśmy zbyt często z fotelika korzystać, ale jednak. Już samo wyjście dziecka ze szpitala i zawiezienie do domu, czyli jego pierwsza podróż, jest obarczona ryzykiem. Każda przejażdżka samochodem z dzieckiem – także. Nasze podejście było jednak obojętne, mimo iż chodziło przecież o bezpieczeństwo naszego dziecka, a my nie nazwalibyśmy siebie raczej nieodpowiedzialnymi rodzicami. Więc dlaczego tak wyszło?

Brak wiedzy – zdecydowanie po pierwsze. Nie mieliśmy świadomości, dlaczego wybór fotelika samochodowego jest taki ważny, choć to przecież oczywiste, że bezpieczeństwo naszego dziecka jest dla nas najważniejsze. Patrzyliśmy na ten nasz niedoskonały fotelik i myśleliśmy, ok, skoro został dopuszczony do sprzedaży, skoro ma być tak montowany, za pomocą pasów (nie ma sposobu połączenia go bezpośrednio z fotelem samochodowym – ISOFIX), to pewnie tak musi być. Brak wiedzy sprawił, że odbieraliśmy to, co mamy, za prawidłowe.

Brak impulsu, który zwróci naszą uwagę na foteliki i kwestie przewożenia dziecka w samochodzie – reklamy produktów dla niemowląt atakują z każdej strony – telewizja, radio, prasa dla mam, Internet, a z fotelikami tak nie było i dalej nie jest. Nic w tamtym czasie nie zwróciło naszej uwagi na problem bezpieczeństwa dziecka w samochodzie.

Bagatelizowanie zagrożenia – chyba tak niestety jest, że dopóki nic się nie dzieje, to wydaje nam się, że wszystko jest bezpiecznie i nic złego nie może nas spotkać. Otóż może i nie jest to zależne tylko od nas, tylko od przeróżnych sytuacji na drodze i innych kierowców.

Ale na szczęście ludzie się zmieniają i dojrzewają oraz się uczą na błędach :)

Rok temu nasza sytuacja zaczęła się zmieniać. Minęły lata świetlne, czas, kiedy wychwalaliśmy PKP, i zarzekaliśmy się, że samochód nie jest nam potrzebny, odszedł do lamusa. Kupiliśmy nasz pierwszy samochód i tym razem stanęliśmy przed realnym problemem wyboru fotelika samochodowego dla prawie dwuletniej Amelii. Co się zmieniło od poprzedniego razu?

Wiedzy nam nieco przybyło, na tyle, żeby decydować się na przyzwoity zakup, ale do ideału mu daleko, umówmy się. Normy bezpieczeństwa miały dla nas znaczenie, ISOFIX także. Wiedzieliśmy, że nie będzie to tani zakup. Popełniliśmy jednak jeden błąd – zdecydowaliśmy na podstawie Internetu, artykułów i rankingów internetowych, nie przymierzając fotelika wcześniej do samochodu (czytając jednak, czy będzie pasował) i – co najważniejsze – nie pomyśleliśmy, żeby skorzystać z porady eksperta, bo nie znaliśmy takiego. Nie wiedziałam, gdzie można dobrać najlepszy fotelik i porozmawiać ze sprzedawcą, który rozwieje wszelkie moje wątpliwości.

Kupiliśmy model nieidealny, ponieważ kierowaliśmy się wagą, a nie wzrostem i wiekiem. Jeżeli Amelia ważyła 14 kg, a fotelik był od 15 km, to stwierdziłam, że jest idealnie, bo niebawem Amelia będzie tyle ważyć. Nie o wagę jednak, a o wzrost powinno chodzić. Fotelik był trochę za duży, montowany przodem do kierunku jazdy. Gdy Amelia zasypiała, nie zajmowała najwygodniejszej ani najbezpieczniejszej pozycji. Obecnie nasza córka kończy 3 lata, fotelik praktycznie pasuje, choć nadal mogłaby jeździć tyłem do kierunku jazdy w mniejszym foteliku (tym do 104 cm), ponieważ ma 100 cm. Plusem od samego początku jest to, że go lubi i faktycznie bardzo chętnie w nim siedzi. To jednak zawsze powinno być za mało, bo bezpieczeństwo ma większe znaczenie.

Dopływ wiedzy

W momencie, kiedy zaszłam w drugą ciążę, stwierdziłam, że teraz nie chcę popełniać kolejnych błędów. Chcę poważnie zastanowić się nad wyborem fotelika samochodowego dla niemowlaka. Miałam też więcej czasu, ponieważ 6 z 9 miesięcy moja ciąża była zagrożona, więc siedziałam w domu. Momentem przełomowym było, gdy coraz więcej osób – blogerów i dziennikarzy zaczęło pisać o bezpieczeństwie dzieci w samochodzie, przewożeniu ich tyłem do kierunku jazdy i bezpiecznych fotelikach. Trafiłam wówczas na wpis Marysi Góreckiej z bloga mamygadzety.pl i stwierdziłam, że skoro ona o tym pisze i chwali jazdę tyłem do kierunku jazdy, to coś jest na rzeczy i zaczęłam się wkręcić w temat. W maju przeczytałam u niej recenzję fotelika Britax Römer MAX-FIX II (0-18 kg) i zaczęłam się bardziej przyglądać firmom, które produkują foteliki samochodowe.

Gdzie mnie to zaprowadziło? – Do tego, że w listopadzie tego roku, tuż przed porodem, pojawiłam się na konferencji poświęconej raportowi wykonanemu na zlecenie firmy Britax Römer pt. “Ogólnoeuropejskie badanie postaw rodziców wobec kwestii bezpieczeństwa dzieci w podróży”. Badanie było przeprowadzone na rodzicach dzieci w wieku 0-4 lata w różnych krajach europejskich. Wyobrażacie sobie, jak moja potrzeba wiedzy się rozwinęła. Poszłam nawet na konferencję na ten temat :)

I bardzo dobrze, ponieważ dowiedziałam się tam kilku porażających faktów, które muszę Wam tutaj przemycić.

Na wstępie warto zaznaczyć, że w całej Europie obowiązkowe jest stosowanie pasów bezpieczeństwa i systemów przypięcia dziecka. W Unii Europejskiej obowiązkowe jest używanie fotelików samochodowych przy przewożeniu dzieci do 135 cm lub 150 cm wzrostu, w zależności od kraju.

Okazuje się, że jest bardzo duży rozdźwięk między intencjami rodziców a tym, jak postępują w kwestiach bezpieczeństwa dziecka, co ma związek z brakiem wiedzy lub naszymi przyzwyczajeniami, wygodą czy w końcu ceną fotelika samochodowego.

Co mnie najbardziej zaskoczyło?

 

1/3 przebadanych w Europie rodziców przyznaje, że zdarzyło im się przewozić dziecko bez odpowiedniego fotelika – liczba ta sięgnęła 46% rodziców w przedziale wiekowym 18-24 lat.

 

Rodzice bardzo późno decydują o zakupie fotelika, robią to szybko i ostatnią chwilę. W Polsce prawie 50% badanych czeka z zakupem fotelika do narodzin dziecka.

67% rodziców wydało więcej na tablet czy telefon niż na fotelik.

30% rodziców dzieci w wieku 0-6 miesięcy przewozi je w samochodzie przodem do kierunku jazdy.

40% rodziców deklaruje, że wie, że przewożenie dziecka tyłem do kierunku jazdy jest bezpieczniejsze, a mimo to 69% z nich przyznaje, że woli wozić dziecko w samochodzie przodem.

Z tych kilku danych wynika dość przerażający obraz rodziców, którzy przecież chcą dobrze dla swoich dzieci, ale nie zawsze myślą trzeźwo. Bo jak wytłumaczyć – wiem, że tak jest bezpieczniej, ale wolę inaczej?

Czym się zatem kierować przy wyborze fotelika samochodowego?

1. Wybierz nowy fotelik.
To zbyt ważny wybór, żeby oszczędzać, a tylko kupując nowy, znasz jego historię i wiesz, że nie uległ wypadkowi i jest bezpieczny w takim stopniu, w jakim gwarantuje to producent.

2. Kupuj na żywo.
Nie warto decydować o wyborze fotelika na podstawie Internetu. To zdecydowanie za mało. Warto udać się do sklepu z fotelikami i porozmawiać ze specjalistą, który pomoże wybrać fotelik, pasujący do Twojego samochodu i potrzeb dziecka. Co więcej – zamontuje Ci go w odpowiedni sposób.

3. Nie kieruj się wagą, tylko wzrostem i wiekiem dziecka.
Fotelik powinien być dostosowany do wzrostu i wieku a nie wagi dziecka. Ten od 15 kg, tak naprawdę jest dla dziecka, które ma 104 cm wzrostu i to powinien być dopiero moment, kiedy dziecko powinno zacząć jeździć przodem do kierunku jazdy, czyli ok. 4 lat.

4. Przodem vs tyłem do kierunku jazdy.
Szczególnie ważne przez pierwszych 15 miesięcy życia dziecka. Tu trzeba włączyć wyobraźnię i nie ma opcji, żeby ryzykować przewożenie malucha przodem do kierunku jazdy. Choć popełniłam mnóstwo błędów, to tego zawsze była pewna. Warto sobie uświadomić, że głowa niemowlaka jest dużo cięższa niż u dorosłego. U 6-9 miesięcznego dziecka waga głowy stanowi 25% masy ciała. To ogromny ciężar dla niego. Pamiętajmy, że przypinając dziecko do fotelika, przypinamy tylko tułów, a głowa nie jest zabezpieczona. W trakcie najczęściej występujących zderzeń czołowych głowa dziecka z ogromną siłą jest wyciągnięta do przodu (w trakcie jazdy przodem do kierunku jazdy), co grozi poważnym urazem kręgosłupa i kalectwem. W foteliku, który jest zamontowany tyłem do kierunku jazdy, przy zderzeniu czołowym, dziecko jakby zostaje wepchnięte w fotelik, a jego głowa nie pozostaje wtedy bez zabezpieczenia, siła uderzenia zaś rozłożona jest na całą powierzchnię pleców, co jest rzeczą niezwykle ważną w przypadku takich maluchów.

Choć większość rodziców ma tego świadomość, to schody zaczynają się znów około pierwszych urodzin dziecka. Wówczas wydaje nam się, że nasz skarb wyrósł już z małego fotelika i trzeba wybrać kolejny, najlepiej montowany przodem do kierunku jazdy, bo nam – rodzicom – wydaje się, że tak będzie lepiej, bo dziecko woli jeździć przodem, a w poprzedniej pozycji jest mu niewygodnie albo, bo nogi mu się nie mieszczą. Chcemy tylko uprzyjemnić dziecku podróż i czasami zadbać też o swój komfort, żeby móc to dziecko mieć na oku. Tylko czy tak jest bezpiecznie?

Gdyby dziecko nam powiedziało, że ono chce dotknąć zapalonego gazu i wyło niemiłosiernie, bo chciałoby to zrobić, przecież nie zgodzilibyśmy się na to i tłumaczyli mu, dlaczego nie może tego zrobić. Podobnie powinno być w każdej innej kwestii. Racjonalizm górą!

Jazda dziecka w foteliku ustawionym tyłem do kierunku zalecana jest minimum do 15 miesiąca. Małe dziecko jednak, które od urodzenia jeździ tyłem do kierunku jazdy nie powinno mieć problemów, aby jeździć tyłem cały czas. Jeżeli nie będzie znało innej opcji, to będzie jeździć. A dla spokoju rodzica można zamontować lusterko na przeciwko dziecka, tak, że będziemy dokładnie widzieć jego twarz oraz to, co robi.

Dla równowagi warto sobie uświadomić, że jazda tyłem do kierunku jazdy daje dużo większe poczucie bezpieczeństwa, ponieważ dziecko jest zdecydowanie lepiej chronione. Wielu ekspertów postuluje, aby w Europie rządy poszczególnych państw zalecały rodzicom przewożenie dzieci tyłem do kierunku jazdy do czterech lat.

5. Normy bezpieczeństwa.
Można ich nie znać, można się w nich nie orientować, ale trzeba je sprawdzać przed zakupem fotelika. To, że rodzice nie śledzą regulacji ani innowacji, może być zrozumiałe, ale wobec tego przy wyborze fotelika potrzebują wiedzy ekspertów.

ECE R4404
To europejski standard homologacji. Foteliki samochodowe podczas tych testów są oceniane pod względem zderzeń czołowych przy prędkości 50 km/h i zderzeń z tyłu z prędkością 30 km/h. Testy wykonywane są z użycie manekinów i instrumentów pomiarowych, a samochody oceniane, na ile skutecznie chronią manekiny.

Testy ADAC
To testy dziecięcych fotelików organizowane przez niemiecką organizację o tej samej nazwie. Są o 50% bardziej rygorystyczne niż podstawowa norma ECE R4404. W 50% mają na nie wpływ wyniki wypadków, a w 50% oceniany jest komfort, metody montażu itp. Testy przeprowadzane są na zderzenia czołowe i boczne, najczęściej występujące i najbardziej niebezpieczne dla dzieci.

Co to jest ISOFIX?
System ten opiera się na standardowych punktach mocowania, którym odpowiadają zaczepy wychodzące z fotelika. Dzięki temu fotelik jest w sposób poprawny i pewny przymocowany na stałe do fotela samochodowego. Spada też ryzyko nieprawidłowego zamontowania fotelika.

Co to jest i-Size (ECE R129)?
Jest to nowy europejski standard i nowe przepisy dotyczące fotelików samochodowych, które przez kilka lat będą obowiązywać równolegle z aktualnymi przepisami ECE R44. Celem nowej regulacji jest maksymalne ułatwienie rodzicom wyboru właściwego fotelika, a także jego montażu, co zwiększa bezpieczeństwo przewożonych dzieci. Przewiduje ona obowiązek przewożenia dzieci tyłem do kierunku jazdy do ukończenia przynajmniej 15 miesięcy, zaś zmiana kierunku będzie oparta o rozmiar i wiek dziecka, nie zaś o wagę. Dzięki tej klasyfikacji rodzicom będzie łatwiej rozpoznać, czy ich dziecko jest już gotowe na przejście do kolejnego fotelika.

Co to jest SICT?
Udoskonalona technologia ochrony w przypadku zderzeń bocznych firmy Britax Römer (Side Impact Cushion Technology, SICT) zapewnia lepszą, dwustopniową ochronę. W czasie zderzenia, dziecko jest najpierw odsuwane od miejsca uderzenia, a następnie dochodzi do odkształcenia, które pochłania energię, z jaką uderzenie działa na niemowlę. Pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa pewnie i bezpiecznie utrzymują dziecko w obudowie ochronnej fotelika, rozpraszając siły działające na nie w czasie zderzenia.

* Badania do raportu State of Safety firmy Britax Römer przeprowadziła w marcu 2015 r. firma Research Now, specjalizująca się w badaniach internetowych, ankietując ponad 4500 rodziców dzieci w wieku od 0 do 11 lat z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Polski i Szwecji. W każdym z tych krajów przebadano przynajmniej 500 respondentów, zaś w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech ponad 1000. 40 % respondentów w każdym kraju stanowili rodzice dzieci w wieku od 0 do 4 lat.

Po zapoznaniu się z wieloma danymi, artykułami, po odbyciu kilku rozmów z ekspertami, zdecydowaliśmy się na Britax Baby Safe i-Size i Kornelia właśnie w nim rozpoczęła swoje pierwsze mini podróże.

Bezpieczeństwo i wygoda są dla nas najważniejsze

Obecnie samochód jest obecny w naszym życiu. Może nie codziennie, ale jednak jest. Dlatego wiedzieliśmy, że chcemy zdecydować się na fotelik, który zapewni wygodę nam i dziecku, ale będzie przy tym bardzo bezpieczny, bo ja obecnie, po wielu rozmowach, przeczytanych tekstach i badaniach oraz obejrzanych filmach, mam fioła na punkcie bezpieczeństwa.

Co do wygody, to nasz nowy fotelik ma wkładkę dla noworodka, która dodatkowo podpiera główkę i pochłania energię w razie uderzenia. Przeznaczony jest do 15 miesiąca życia lub do wzrostu 83 cm. Możemy regulować kąt nachylenia bazy, więc mamy możliwość ułożyć Kornelię w dość płaskiej pozycji, choć i tak nie zamierzamy jej obecnie wozić w samochodzie godzinami. Fajna opcja, że wskaźnik na foteliku ostrzega nas, kiedy kąt jest zbyt mały.

Co ważne, zainstalowanie fotelika zajęło nam może dwie minuty. Ja miałam już okazję przetestować to pod okiem eksperta, ale Kuba również poradził sobie błyskawicznie. Korzystanie z fotelika na co dzień jest także proste, ponieważ bazę pozostawiamy w samochodzie, przypiętą do mocowań ISOFIX, a samo nosidełko łatwo się do niej przypina lub odpina. Jest lekki i naprawdę śliczny :) A Wskaźniki na bazie pokazują, czy nosidełko zostało prawidłowo przypięte do bazy.

Fotelik Britax Römer Baby Safe i-Size dostępny jest dopiero od listopada 2016, więc jest to nowość na rynku.

Fotelik jest drogi? 

Prawda. Dobry fotelik nie jest tani, ale zawsze można się na niego „zrzucić” :) To szczególnie dobry pomysł na prezent.

Zakup fotelika to spory wydatek, ale też gwarancja dobrze wydanych pieniędzy i bezpieczeństwo dziecka. Urodziny, imieniny, chrzciny to te momenty, kiedy wszyscy pytają: “A co Wam kupić?”. Żeby nie dostać góry niepotrzebnych prezentów, pomyślcie nad takim rozwiązaniem.

Zadaj pytanie ekspertowi

Jak widać na naszym przykładzie, do pewnych wyborów się dojrzewa i żeby podejmować je świadomie, trzeba mieć wiedzę. Jeżeli masz pytanie, które chcesz zadać ekspertowi dotyczące fotelika samochodowego dla Twojego dziecka, w komentarzach jest na to miejsce. Wszystkie zostaną przekazane a odpowiedzi na nie – opublikowane. My, zanim zdecydowaliśmy się, mieliśmy mnóstwo pytań, czasem pewnie głupich, ale ekspert firmy Britax Römer na wszystkie odpowiedział ze zrozumieniem i przekonał nas swoją wiedzą i profesjonalizmem.

Reasumując

Jak widać, można popełniać żenujące błędy, podejmować złe decyzje, ale warto być otwartym na zmianę. U nas wszystko zaczęło się od niewiedzy i dopiero jej dopływ zaczął zmieniać nasze podejście. W sieci można znaleźć różne filmy piętnujące lekkomyślność rodziców względem dzieci w samochodzie – jazda przodem do kierunku jazdy, niezapinanie pasów, jazda bez fotelika. Tak, są przerażające i robią wrażenie. Naszą rolą jednak nie jest straszenie Cię, a edukacja. Bo tego nam zabrakło, bo tego być może brakuje Tobie, bo tego generalnie jest za mało. Za mało pozytywnych przykładów.

A Ty jak wozisz swoje dziecko w samochodzie?

Ten materiał powstał przy współpracy z marką Britax Römer.